poniedziałek, 16 maja 2016

Wyspa Wielkanocna - garść informacji praktycznych


Wyspa Wielkanocna, czyli mój numer 1 na świecie 



Dojazd. 

Na Wyspę Wielkanocną, a raczej Isla de Pascua regularnie lata LAN (codziennie z Chile)  i raz w tygodniu z Tahiti. Im wcześniej zarezerwowany będzie lot, tym cena mniejsza. Wszyscy twierdzą, że trudno tam się dostać, ponieważ  jest to jedna z najdalej zamieszkałych wysp na świecie . Dla chcącego nic trudnego. Lot trwa około 5 godzin. Jedyne lotnisko na wyspie to Mataveri i można z niego dojść do centrum na piechotę w 15 minut. Tylko zdecydowani podróżnicy tu trafiają. Nikt nie jest tu przypadkiem. Zapamiętajcie to sobie ;)


Wiza.
Wyspa Wielkanocna nalezy do terytorium Chile. Wizy dla Polaków nie są wymagane.

Szczepienia.
Nie wymagane. Nikt nic nie sprawdza, warto zabezpieczyć się w repelent, ale sama nie uświadczyłam żadnych owadów ;) 

Transport na Wyspie.
Są drogi, są wypożyczalnie aut (od około 40 000-35000 peso/dzień), motocykli i rowerów(8000-12000 peso/dzień). Ja polecam z czystym sercem i sumieniem autostop, gdyż wypróbowałam i udało mi się osiągnąć to co chciałam w 100%. A więc koszty transportu ograniczyłam do 0. 


Łapanie stopa jest bardzo, ale to bardzo proste na wyspie. Ja łapałam z psem , który mnie odprowadzał od gospodarzy. I uwierzcie chcieli mnie wziąć nawet z psem ;) 


Jedzenie.

Wszędzie dostępne, im bliżej do centrum tym droższe i mniej smaczne. Co jeśc? Ryby, ryby, ryby. Polecam też zupę na bazie ziemniaka i banana-PYCHA (ale gotowana przez gospodarza a nie w knajpie).


Sklepy.
Na każdej ulicy. Możecie dostac tam wszystko. Jesli nie stołujecie sie w knajpach, spokojnie kupicie produkty do wykorzystania. Oczywiscie polecam przywieźć produkty z Chile, wyjdzie Was to taniej, ale należy pamiętać , że niestety nie możecie przewieźć wszystkiego. 


Noclegi.
Co kto lubi. Możecie korzystac z couchsurfingu, workaway, mozecie korzystac z rozbudowanej bazy hostelowej, hotelowej czy pól namiotowych. Przypuszczam, że jesli rozbilibyście się w krzakach to też nie był by problem ale nie polecam z racji tego, ze niedługo ludzie spaliby wszędzie niszcząc tą piękną przyrodę i historie.

Waluta.
Walutą jest peso chilijskie.

Pogoda.
Piękna, ciepła chodź zmienna jak każda kobieta ;) klimat jaki tu panuje to odmiana morska klimatu podzwrotnikowego. Najcieplejszy jest luty, kwiecień jest deszczowy, a od lipca do sierpnia może być chłodno.


Wstęp do Parku Narodowego.
Najlepiej kupić na lotnisku, od razu po przylocie. Koszt to 30000 peso i ma się wejście wszędzie. Ja z racji tego, że bank zablokował mi kartę (podejrzenie skimmingu), i nie miałam jak wybrać pieniędzy, odłożyłam to na następny dzień, i kupiłam go przy wejściu na szlak do Orongo (chociaż tak czy siak rano pojechałam na Tongariki i zapytałam czy mogę wejść bez biletu-Pan uśmiechnął się i powiedział, że oczywiście).


Zwiedzanie.

Pozwolę sobie na słowa jakie usłyszałam od moich gospodarzy :
"Po pierwsze: jeśli nie zobaczysz wschodu słońca na Tongariki, zapomnij że byłaś na Wyspie Wielkanocnej. 
Po drugie: jeśli nie zobaczysz zachodu słońca na Ahu Tahai, zapomnij że bylaś na Wyspie Wielkanocnej



Po trzecie: nie bój się ludzi. Odkrywaj swoim tempem. Nie patrz w przewodnik. Daj się zaskoczyć MOAI. Wyspę Wielkanocną się odkrywa. Niech każdy posąg będzie dla Ciebie niespodzianką. "
Wygodniccy mogą wykupić wycieczkę:  jednodniowa, albo dwu czy trzy dniową. Cena za 3 dni to około 80 000 peso. Ja z racji, że sama błąkałam się po Orongo dostałam zaproszenie na darmowe wzięcie udziału w jednodniowej wycieczce, oprowadzanej przez potomka Rapa Nui (ah te plusy bycia samą w podróży).


Ludzie.

Najcieplejsi, najsympatyczniejsi, najpomocniejsi. Mają serca wielkości MOAI.

Życie kulturalne.
Jak na tak małą wyspę jest w czym wybierac ;) wieczorami sa pokazy tańców Rapa Nui, gdzie indziej dyskoteki, karaoke, imprezy, w niektórych hotelach możecie uświadczyc zalążka kina lub możecie wybrac sie do muzeum. Na rozrywkę nie można narzekac!

Bezpieczeństwo.

Jak mówią lokalni-wszyscy tu się znają, wiec nie ma co się bać ;)


A już w kolejnym wpisie obalę podejrzenia UFO na Wyspie Wielkanocnej ;)

3 komentarze:

  1. Marzenie! :)

    A poza tym - podziwiam Cię za odwagę. Chyba nie potrafiłabym podróżować w pojedynkę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak właśnie wyobrażam sobie raj na krańcu świata :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo podobają mi się słowa Twoich gospodarzy. Uwielbiam wschody i zachody słońca tak samo jak uwielbiam podróżować w pojedynkę :) Wyspa Wielkanocna jest na mojej liście. Mieszkam w Nowej Zelandii, więc loty z Tahiti przykuły moją uwagę, sprawdziłam z ciekawości ceny biletów - nie jest lekko, częstotliwość lotów - dramat :)

    OdpowiedzUsuń